Czy miłość do książek i czytania może sprowadzić na złą drogę? Okazuje się, że w niektórych przypadkach, tak. I to wcale nie z prymitywnej chęci zysku, lecz nieodpartej potrzeby zgromadzenia własnego, nietuzinkowego księgozbioru. 48-letni mieszkaniec włoskiej miejscowości Dolo, który od wielu lat okradał biblioteki – głównie uniwersyteckie – został aresztowany przez włoskich carabinierii. W jego mieszkaniu znaleziono kolekcję ponad 1100 książek o łącznej wartości ponad 80 tysięcy euro.

Mężczyzna został ujęty dzięki czujności pracowników biblioteki w Mestre, którzy wytypowali wśród odwiedzających osobę już wcześniej podejrzewaną o zabór i nielegalne wyniesienie z czytelni niektórych szczególnie cennych woluminów. Podczas zorganizowanej zasadzki z udziałem policjantów po cywilnemu schwytano „czytelnika”, a w jego plecaku znaleziono trzy książki, których nie wypożyczył u bibliotekarzy. Na dodatek z odnalezionych tomów mężczyzna zdążył już zdjąć zabezpieczenia antykradzieżowe.

To jednak był tylko prawdziwy wierzchołek góry lodowej złodziejskiego łupu. Podczas przeszukania mieszkania zatrzymanego przedstawiciele prawa z zaskoczeniem odkryli pokaźny, bo liczący ponad 1100 tomów zbiór skradzionych książek. Nielegalną kolekcję tworzyły dzieła z różnych dziedzin nauki (chemia, fizyka, matematyka, nauki o polimerach), biografie i tomy historyczne (od admirała Nelsona po monografie o Bałkanach czy III Rzeszy), a nawet całe encyklopedyczne serie.

Co ciekawe, wszystkie skradzione książki były nie tylko utrzymane w bardzo dobrym stanie, ale nawet w niezwykle nietuzinkowy sposób skatalogowane. Kluczem do usystematyzowania swoich zbiorów, który przyjął biblioteczny złodziej, było… miejsce skąd ukradziono daną pozycję. Przedstawiciele organów ścigania mieli więc znacznie ułatwione zadanie przy przypisywaniu danej pozycji do konkretnej książnicy, której odnalezione dzieło należało zwrócić. Wartość wszystkich nielegalnie zagrabionych tomów określono na ponad 80 tysięcy euro.

Także sam złodziej okazał się nietypowym przedstawicielem tej profesji. Ten mieszkający w Dolo — wciąż w wieku 48 lat razem z matką — mężczyzna okazał się dobrze wykształconym dżentelmenem posiadającym absolutorium z chemii przemysłowej (miał wszystkie zdane egzaminy, lecz nie złożył i nie obronił pracy dyplomowej). Niewiele zabrakło mu więc do tego by w sposób pełnoprawny i uczciwy móc legitymować się tytułu naukowym. Co więcej, zdarzyło mu się nawet być asystentem technicznym na uniwersytecie. Jednak przez całe życie parał się zwykle pracami dorywczymi, gdyż tym, co go naprawdę zajmowało w życiu było czytanie.

W rozmowie z dziennikarzami pisma „Corriere del Veneto” pechowy złodziej bibliofil wyznał: „Jestem biedny, ale nie łajdak: nigdy bym ich nie sprzedał, bo bardzo kocham książki. Uwierzcie mi, po prostu łudziłem się, że mogę zrealizować marzenie o posiadaniu własnej biblioteki”.

Przyznał również, że inspiracją do takiego sposobu gromadzenia księgozbioru był fakt znalezienia w 2012 roku na ławce w parku porzuconego plecaka, w którym znajdowały się książki z pieczątkami biblioteki. Wtedy, jako uczciwy znalazca, poszedł je oddać, a od przyjmującego zwrot bibliotekarza dowiedział się, że przyniesione książki zostały skradzione. „Widzisz? Usunęli zabezpieczenia’ – powiedział do mnie. Zainspirował mnie tym” – przyznaje 48-latek. Kiedy więc kilka miesięcy później potrzebował jakiejś książki, to zamiast ją wypożyczyć, zdjął zabezpieczenie i wyniósł tom z biblioteki. Łatwość, z jaką tego dokonał, tylko zachęciła go do kontynuowania swojego niecnego procederu.

„Spróbujcie mnie zrozumieć: jako chłopiec chciałem zostać naukowcem na uniwersytecie, ale nie udało mi się i zasadniczo nie osiągnąłem w życiu niczego konkretnego. Jednak nagle odkryłem, że buduję, kawałek po kawałku, coś tak pięknego, jak biblioteka. Lubię zapach książek, przewracanych stron. Ale przede wszystkim uwielbiam się uczyć. Podczas godzin spędzonych nad tymi książkami zapomniałem o wszystkim, co w moim życiu poszło nie tak. Przeczytałem je wszystkie” – wyjaśniał dziennikarzom i czytelnikom swoje motywy.

Twierdzi również, że wielokrotnie chciał zwrócić książki z powodów odczuwanych wyrzutów sumienia. Miał ponoć nawet plan jak zrobić to w sposób, aby nikt się nie domyślił, kto jest sprawcą. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Teraz złodzieja bibliofila czeka rozprawa sądowa. Ma też podjąć sesje u specjalisty, bowiem na podstawie tego, co sam wyczytał z książek psychologicznych, domyśla się, że cierpi na jakąś odmianę fetyszyzmu. „Osobiście określiłbym to jako ogromną i bezgraniczną miłość do pojęć zawartych w tych tomach” – stwierdza.

Łupieżcy bibliotecznych zbiorów udało się niedawno znaleźć stałe zajęcie. Zapewnia, że jego celem jest teraz odbudowanie swojej prywatnej biblioteki. Tym razem jednak z poszanowaniem prawa i bez uciekania się do grabieży. Pragnie po prostu, tak jak większość z nas, przeznaczyć na to cześć swoich poborów.

Źródło:

http://booklips.pl/newsy/przez-lata-ukradl-1100-ksiazek-wartych-80-tysiecy-euro-tlumaczy-ze-nic-w-zyciu-nie-osiagnal-dlatego-chcial-stworzyc-wlasna-biblioteczke/
https://www.donald.pl/artykuly/a3DzZ76q/wlochy-pan-zlodziej-z-ambicjami-naukowymi-latami-kradl-ksiazki-az-uzbieral-biblioteke-warta-80-000-euro