Do tak z pozoru obrazoburczej tezy doszła Maria Deskur, szefowa wydawnictwa Słowne (dawniej Burda Książki) i jednocześnie prezes Fundacji Powszechnego Czytania. Na poparcie swojego sprzecznego z intuicją wielu miłośników czytania twierdzenia ma racjonalne argumenty i wyliczenia. Odwołuje się m.in. do badań zaprezentowanych przez Nielsen BookScan Polska, przedstawiających dane dotyczące czytelnictwa i zakupów za 2020 rok.

Przywołane wyliczenia wskazują, że klienci indywidualni w zeszłym roku kupili ok. 100 mln książek. Zatem na jednego Polaka przypada statystycznie 2,6 egzemplarza. Uwzględniając fakt, że cena detaliczna książki, biorąc pod uwagę udzielane rabaty, wynosi średnio ok. 25 zł, przeciętny Kowalski wydaje zatem na zakup książek rocznie tylko ok. 60 zł.

Przyjrzyjmy się więc, dla porównania, innym produktom, które kupuje statystyczny mieszkaniec naszego kraju. W porównaniu z książkami warto prześledzić kategorię wydatków na słodycze. Badania firmy Nielsen z w lipca 2018 roku ujawniają, że w ciągu roku polscy konsumenci zapłacili za możliwość raczenia się słodkościami (nie wliczając w to gum do żucia) 11,3 mld zł. Tyle kosztował bowiem zakup 4 mld opakowań słodyczy. Wniosek? W rocznym rozrachunku Polak wydawał na nie średnio blisko 300 zł. A więc pięć razy więcej niż na książki.

Innym istotnym produktem w zakupowym koszyku Polaka jest np. piwo. Na ten złocisty napój wydajemy jeszcze większą kwotę rocznie niż na słodycze. Biorąc pod uwagę, że statystyczny mieszkaniec naszego kraju wypija rocznie ok. 100 litrów tego trunku (o objętościowej mocy alkoholu co najmniej 0,5 proc. – dane GUS z 2018 r.), a średnia cena półlitrowej butelki to 2,76 zł (dane GUS z 2017 r.) – przeciętny Polak wydaje ze swojego budżetu na chmielowy trunek ok. 550 zł. Jest to więc kwota ponad dziewięć razy większa niż ta przeznaczana na książki.

– Mimo inflacji średnia detaliczna cena jednej książki, uwzględniając rabaty, nie rośnie i utrzymuje się na poziomie 25 zł – komentuje Maria Deskur, szefowa wydawnictwa Słowne. – W dyskusjach na temat poziomu czytelnictwa w Polsce często wraca argument, że Polacy mało czytają, ponieważ książki są drogie i nas na nie po prostu nie stać. Szersza analiza pokazuje, że tak nie jest. Polacy wolą po prostu wydawać swoje pieniądze na inne cele.

To twierdzenie wydaje się więc zupełnie racjonalne jeśli pozostaniemy przy analizach i zestawieniu wydatków naszych rodaków na inny produkt alkoholowy, jakim są tzw. małpki, czyli mówiąc fachową nomenklaturą, wódki małych formatów. Z danych Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego wynika, że w 2018 roku w Polsce sprzedano 510 mln sztuk tego rodzaju wódek. Małpki. stanowiły 29 proc.. całego rynku alkoholi spirytusowych o wartości ok. 11-14 mld zł. Zatem wartość rynku wódek małych formatów wynosiła co najmniej 3,1 mld. Wynika stąd, że statystyczny Polak wydawał na „małpki” rocznie ok. 90 zł.

Jak niewygórowana jest średnia cena książki w Polsce można uświadomić sobie poprzez porównanie jej do innych rzeczy, za które trzeba zapłacić około 25 zł. Tyle właśnie musimy wyjąć z portfela na dwie kawy z mlekiem z sieciowej kawiarni, zestaw złożony z burgera, frytek i napoju z sieciowej restauracji, pięć litrów benzyny PB 95, dwie paczki papierosów lub dwa filmy wypożyczone na platformie VOD.

– Warto podkreślić jeszcze jeden istotny aspekt porównania: z kupionej książki korzysta bardzo często więcej niż jedna osoba, badania Biblioteki Narodowej pokazują że ponad 30 proc. naszych lektur, to książki pożyczone od znajomych – zauważa Maria Deskur. – Tak więc statystycznie książka jest poniekąd jeszcze o 30 proc. tańsza niż myślimy. Gdybyśmy zaczęli porównywać dobrodziejstwa wynikające z czytania książek do efektów spożywania dużej ilości słodyczy czy alkoholu, skala byłaby trudna do ujęcia. Dzięki czytaniu rozwijamy przecież swoje kompetencje społeczne, emocjonalne i językowe, zwiększamy swój potencjał na rynku pracy, obniżamy poziom stresu. I na taką inwestycję Polak ma 60 zł rocznie, wydając jednocześnie 300 zł na słodycze. Chyba możemy przestać mówić, że książka jest droga. Warto natomiast zastanowić się co zrobić, byśmy byli gotowi i chętni do podjęcia tego niewielkiego wysiłku, jakim jednak jest przeczytanie książki w porównaniu ze zjedzeniem batona. Bo tematem nie jest cena tylko brak mocnego głodu książek.

Opracowano na podstawie:

rynek-ksiazki.pl
książka.net.pl
Booklips.pl
all-inclusive.com.pl